„Grzegorz Lato. Król mundiali” to pierwsza oficjalna książka legendarnego piłkarza Stali Mielec. Napisana wspólnie z dziennikarzem Piotrem Dobrowolskim, właśnie trafiła do sprzedaży nakładem Wydawnictwa SQN. W środku nie brakuje fragmentów poświęconych Stali.
Zamów książkę na: www.sklepstali.pl/shop/ksiazka-grzegorz-lato-krol-mundiali
Fragment książki:
Wchodzę raz do szatni, przed treningiem i uciszam całetowarzystwo. Chłopaki patrzą na mnie ze zdziwieniem,a ja, stojąc na środku pomieszczenia, uroczystym tonemoświadczam:
– Panowie, żenię się!
– Zaraz, jakie żenię? Co za żenię? Boluś! Bez kawalerskiego nie ma mowy! Nie ożenisz się! Najpierw bankiet! –zaprotestował Witold Karaś, mój serdeczny przyjaciel, niemal brat. W Stali nazywano nas Bolek i Lolek (ja, jakonieco wyższy, byłem tym pierwszym), bo na boisku rozumieliśmy się bez słów, mogliśmy grać ze sobą w ciemno.
„Bolek” to był mój pseudonim w klubie, w reprezentacjinatomiast chłopaki wołali na mnie „Sęp” albo „Padliniarz”,bo jak sęp czekałem pod bramką na piłkę, a ta zawsze jakimś cudem spadała mi pod nogi, wtedy zaś nie było zmiłuj – musiał być gol.
Spojrzałem na „Lolka”, uśmiechnąłem się szerokoi mówię:
– Ale dlaczego ma nie być bankietu?! Po treningu proszęze mną!
Zaproszenie zostało ochoczo przyjęte przez chłopakówi po zajęciach, koło południa, całą drużyną ruszyliśmy naplac Centralny, gdzie mieściła się restauracja Jutrzenka.I choć alkohol oficjalnie sprzedawało się wtedy od 13.00,dla nas to nie była żadna przeszkoda. Panie kelnerki nierobiły żadnych wstrętów, kiedy zamówiłem kilka butelek i górę jedzenia – wiadomo przecież, że po treningukoniecznie trzeba dobrze zjeść! – i zaczęliśmy biesiadę.
Śmiechy, toasty, życzenia powodzenia na nowej drodzeżycia – czas leciał szybko. Wychodząc z Jutrzenki, nawetsię nie zorientowaliśmy, że jest już po 15.00, czyli pora,kiedy ludzie wracali po zmianie w WSK do domów. Pracownicy fabryki musieli być mocno zdziwieni, gdy w środku dnia zobaczyli w centrum miasta mocno nadupczonychpiłkarzy Stali. I tak ciche w założeniu przyjęcie stało się głośne na cały Mielec.